Zdjęcia z wyjazdu Malediwy, Sri Lanka

 

Każde zdjęcie zrobione na Malediwach wygląda jak pocztówka. Śnieżnobiały piasek, śliczne jak cukierki wyspy na błękitnej wodzie to raj dla każdego, kto ceni sobie relaks, święty spokój i bliski kontakt z naturą. Ludzie jadą tam, aby z zadumą patrzeć w horyzont, którego na wyspach nigdy nie brakuje. Safari  nurkowe to coś wyjątkowego. Przez częstą zmianę miejsca kotwiczenia łodzi zmienia się perspektywa horyzontu, a błoga cisza pod wodą, podczas której wsłuchać się można jedynie w swój oddech,oraz w myśli to coś, czego chyba wszyscy pożądają najbardziej spędzając czas pod wodą.

 

Każde zdjęcie zrobione na Malediwach wygląda jak pocztówka. Śnieżnobiały piasek, śliczne jak cukierki wyspy na błękitnej wodzie to raj dla każdego, kto ceni sobie relaks, święty spokój i bliski kontakt z naturą. Ludzie jadą tam, aby z zadumą patrzeć w horyzont, którego na wyspach nigdy nie brakuje. Safari  nurkowe to coś wyjątkowego. Przez częstą zmianę miejsca kotwiczenia łodzi zmienia się perspektywa horyzontu, a błoga cisza pod wodą, podczas której wsłuchać się można jedynie w swój oddech,oraz w myśli to coś, czego chyba wszyscy pożądają najbardziej spędzając czas pod wodą. Tak przynajmniej reaguję jak wiszę godzinami w wodzie przyglądając się rybom i bąblom wydostającym się z automatu nurkowego. :)
Wydaje się mi, że to jeden z powodów częstych podróży i spędzania czasu pod wodą! Nasza podróż na Malediwy i Sri Lankę zaczęła się 14 października lotem do Monachium i dalej przez Katar do Male gdzie czekała na nas łódź nurkowa. Pogoda pierwszego dnia pozornie nie przywitała nas słońcem, bo po kilku godzinach okazało się, że jest dostatecznie mocne, aby przedostać się prze chmury i zarumienić ciało. Łódź nurkowa bez kłopotów zrobiła na wszystkich olbrzymie wrażenie. Przestronne kabiny, w których spokojnie mogły by się przespać trzy osoby, obszerny salon i kilka pokładów słonecznych zapewniały przestrzeń dla sporej bo 16 osobowej grupy. Co ciekawe do obsługi naszej grupy mieliśmy aż 13 członków załogi, z których najbardziej wyróżniał się kucharz. Praktycznie niewidoczny, niewielkiego wzrostu męszczyzna widziany tylko pierwszego dnia podczas prezentacji załogi. Zamknięty w kuchni serwował niespotykane przysmaki. W każdym z nas najbardziej budził podziw podczas kolacji zaczynającej się od wymyślnej przystawki, poprzez zupę i drugie danie. Każda kompozycja dania smakowała przepysznie, a sposób podania był finezyjny. Głównymi daniami były owoce morza podawane na różne sposoby! Raj dla podniebienia !!!

Główna łódź służyła nam, jako miejsce wypoczynku, a do nurkowań używaliśmy nieco mniejszej „Donki” na której trzymaliśmy sprzęt nurkowy. Na „Donce” każdy miał sporo miejsce dla siebie. Po nurkowaniach „Donka” odpływała od nas na znaczną odległość, aby hałas ładujących się butli nie zakłócał nam odpoczynku.
Nic dodać, nic ująć… Standard to my mieliśmy na dość wysokim poziomie, tak jak to przystaje na nurka jadącego z Trytonem :)
Nurkowania poza pierwszym, poświęconym wyważeniu były niezłe. O czym świadczą zdjęcia i mam nadzieję niebawem skręcony film., J Pod wodą widzieliśmy bardzo dużo. Zaczynając od ośmiornic, żółwi, rekinów, mant i rekinów wielorybich. Mieliśmy sporo szczęścia, bo każde zanurzenie było bardzo ekscytujące. Nurkowania stanowiły główny trzon wyjazdu, ale dzięki licznym wycieczkom na ląd nikt z nas się nie nudził. Nawet Ci nie nurkujący. :) Pogoda przez cały pobyt dopisywała. Na początku martwiliśmy się dość dużym zachmurzeniem i deszczem, ale po kilku dniach dostrzegliśmy zalety zmiennej pogody. Ciepły deszcz i lekko zachmurzone niebo dało nam sporo ochłody przy silnie przenikającym słońcu. Pogoda jedynie uniemożliwiła nam jedną z kolacji na plaży. Elegancko przygotowane stoły, grill oraz rzeźby z piasku niestety zostały przygotowane na marne… Tuż przed kolacją spadł deszcz, który wszystko popsuł. Przynajmniej udało nam się zagrać dobry mecz Polska kontra Malediwy. Wygraliśmy 3:1. :) Było ciężko, bo sypki piasek nie pomagał.
Wyjazd na Malediwy zakończyliśmy zakupami i wycieczką po zatłoczonym Male oraz ostatniego dnia lotem hydroplanem nad atolami. Widoki bajka! Dopiero z perspektywy samolotu można dostrzec niesamowity charakter Malediwów. Polecam!


Sri Lanka to już inna bajka. Spędziliśmy tam 5 dni, z których to zobaczyliśmy spory kawałek kraju, przyrody, historii, kultury oraz religii hinduizmu i buddyzmu.
Po wypakowaniu sprzętu nurkowego w jednym z hoteli w Nebombo, lżejsi o niepotrzebne walizki wyruszyliśmy na wycieczkę objazdową po Sri Lance. Podróżowaliśmy prywatnym autobusem prowadzonym przez bardzo rozrywkowych przewodników ;) Aby nie nudziło się nam podczas dłuższych przejazdów raczyli nas „Araką” lokalnym alkoholem, który znikał z mgnieniu oka. Biedacy nie wiedzieli z kim mają do czynienia J Alkohol szybko się kończył i wymagał uzupełniania! Dzięki czemu spore odległości mijały nam bardzo szybko. Podczas przejażdżek autobusem odkryliśmy w grupie kilka naprawdę nieźle brzmiących głosów. Podczas kolejnych dni wyposażeni w śpiewniki byliśmy lepiej przygotowani i jeszcze milej spędzaliśmy wspólnie czas.
Pierwszym przystankiem naszej wycieczki był sierociniec słoni. Trafiają tam najczęściej chore, pozbawione rodziców osobniki. Obecnie mieszka ich tam ponad setka. Najciekawszym etapem wycieczki w sierocińcu był przemarsz słoni przez miasto w drodze do wodopoju i późniejsza ich kąpiel w rzece. Po wizytacji w sierocińcu wybraliśmy się do Kendy.
Kendy to dawna stolica Sri Lanki, obecnie znana ze względu na jej świątynie, w której znajduje się ząb Buddy. Zamknięty z sarkofagu i malowniczej budowli przyciąga tłumy wiernych i turystów. Tego dnia gościliśmy również w teatrze przedstawiającym dawny taniec i kostiumy starodawnego miasta, oraz popisy kaskaderów, chodzących po rozgrzanym węglu i zabawach z ogniem.

Następnego dnia równie mieliśmy udany dzień. Zaczęło się od małp, które krzątały się po balkonach hotelu :) Wierciły się tak długo, aż dostały coś do jedzenia! Po śniadanku wyruszyliśmy dalej w drogę. Tym razem w rejon Sigirii. Byliśmy zakwaterowani w hotelu z nieprawdopodobnym widokiem na rozlewiska i okalające je wzgórza. Coś niesamowitego. Hotel był również pożądany przez okolicznych mieszkańców, gdyż podczas naszego krótkiego pobytu odbyły się w nim aż dwa wesela. Niestety miał też swoją wadę!! Olbrzymia ilość komarów i innych latających stworzeń była wszędzie, w pokojach, lobby i na tarasie. Kto nie zamknął wcześniej okna od pokoju, słono żałował !! :)
Główny powód przyjazdu w środkową część Sri Lanki była Anuradhapura, Polonnaruwa i Sigiria. Są to miejsca, które mocno odbiły się w historii dawnego Ceylonu. W miejscach tych oglądaliśmy świątynie, budynki i rzeźby z I i II wieku !!! Dotykanie rzeźb z przed 2000 lat to coś naprawdę wyjątkowego!! W Europie stały by za ściśle strzeżonymi gablotami a tu, na Sri Lance można je oglądać dotykać, ocierając się o nie i nawet robiąc zdjęcia z flashem :-)
Moim zdaniem był to jeden z bardziej udanych wyjazdów jakie udało mi się zorganizować. Główną zasługą wyjazdu była atmosfera ,która każdego zagrzewała do wspólnego podróżowania. To właśnie dzięki Wam drodzy turyści z Polski (i Szwecji :) zawdzięczam świetnie spędzony czas i miłe wspomnienia na długie lata! Bardzo dziękuję !! Do następnego !! Mam nadzieję że już wkrótce !! Zdjęcia podwodne utrwaliliśmy dzięki uprzejmości firmy CANON. Ten mały nieduży aparat PowerShot D20 na prawdziwe cacko na nieduże głębokości i fotografie w trudnym terenie bardzo dobrze się sprawuje.
Gorąco pozdrawiamy !

Polub nas

Udostępnij

Nigdy nie nurkowałeś?

Dowiedz się jak zacząć podwodną przygodę!

Stronę przegląda się wygodniej trzymając urządzenie poziomo.

Zamknij ten komunikat