Zdjęcia z Papua - listopad 2012

Do wyjazdu na Papue przygotowywaliśmy się od ponad roku. Oferta o wyjeździe na kraniec świata przygotowana była już w styczniu 2011. W tak dalekie zakątki przygotowania warto robić z odpowiednio dużym wyprzedzeniem. Rezerwat Raja Ampat cieszy się dużym zainteresowaniem wśród nurków,  ja chciałem mieć pewność ze na pewno uda mi się tam pojechać. Pragnienie wyjazdu było o tyle silne, że Raja Ampat był moim pierwszym tak dalekim wyjazdem nurkowym i od niego zaczęła się moja przygoda podróżowania. Wiązałem z nim duże emocje i bardzo chciałem jeszcze raz je przeżyć.
I tym razem się nie rozczarowałem! :) Wyjazd upłynął w bardzo miłej atmosferze, do której jak zawsze przyczynili się Wszyscy Uczestnicy.

Do wyjazdu na Papue przygotowywaliśmy się od ponad roku. Oferta o wyjeździe na kraniec świata przygotowana była już w styczniu 2011. W tak dalekie zakątki przygotowania warto robić z odpowiednio dużym wyprzedzeniem. Rezerwat Raja Ampat cieszy się dużym zainteresowaniem wśród nurków,  ja chciałem mieć pewność ze na pewno uda mi się tam pojechać. Pragnienie wyjazdu było o tyle silne, że Raja Ampat był moim pierwszym tak dalekim wyjazdem nurkowym i od niego zaczęła się moja przygoda podróżowania. Wiązałem z nim duże emocje i bardzo chciałem jeszcze raz je przeżyć.
I tym razem się nie rozczarowałem! :) Wyjazd upłynął w bardzo miłej atmosferze, do której jak zawsze przyczynili się Wszyscy Uczestnicy.
Wycieczkę zaczęliśmy od lotu do Jakarty, w której ze względu na aklimatyzację i logistykę wyprawy zostaliśmy jedną dobę. Jakarta była również punktem zbiorczym wszystkich uczestników. Było nas dziesięć osób, z czego część dolatywała z Gdańska, Warszawy a nawet z Kopenhagi i Kazachstanu:) Po formowaniu pełnego składu następnego dnia wyruszyliśmy dalej. Po kilku godzinach lotu i przeprawie morskiej szybką łodzią dotarliśmy do celu. Resort w którym byliśmy zakwaterowani na każdym zrobił olbrzymie wrażenie! Było cudownie! Piaszczysta plaża z niezliczoną ilością rosnących w okolicy kokosów, wyglądała jak z pocztówki! Resort był naprawdę luksusowy. Pokoje z moskitierą nad łóżkiem i przestronnym wnętrzem zapewniały nam spory komfort.

Jedzenie zdrowe i smaczne! Głównym składnikiem naszych potrw były owoce morza, przyrządzane na różne sposoby. Wydaje mi się, że każdy z nas po tygodniowym pobycie zyskał kilka drobnych kilogramów :) Pobyt w Raja Ampat upłynął nam spokojnie. Codziennie robiliśmy dwa ,niektórzy trzy nurkowania. Po czym leżakowaliśmy na plaży, lub zwiedzaliśmy okolicę,a było co zwiedzać. Wyspa była duża, ciekawa, więc często  spacerowaliśmy. Główną atrakcją były wioski i przyjaźnie do nas nastawieni mieszkańcy. Krajobraz podwodny to już inna bajka!
Raja Ampat słynie przede wszystkim z małych zwierzaków i raf nie występujących w innych rejonach świata. Nasze pierwsze nurkowanie sprawdzające zaczęliśmy jednak od większej zwierzyny :) Były nimi manty! Te olbrzymie płaskie jak dywan zwierzaki dochodzą często do 8 m rozpiętości ramion! W przerwach między posiłkami spotykają się w miejscach występowania ryb czyścicieli,  których pożywieniem są pasożyty żyjące na skórze tych olbrzymów, traktując je jak podwodne SPA. Manty gromadzą się tam bez względu na porę dnia! Przy odrobinie szczęścia można spotkać ich tam dziesiątki. Nam za pierwszym razem udało się spotkać cztery dorodne sztuki, z czego jedna była cała czarna! Wdzięcznie kręciły się wokół nas, a chwilami gdy nieruchomo leżeliśmy na piasku podpływały na wyciągnięcie ręki!

Mi osobiście nie chciało się wychodzić z pod wody z żadnego nurkowania! Temperatura 29st i podwodny krajobraz zachęcał do nurkowania. Jedynie to na co można narzekać nurkując w Raja Ampat to permanentne prądy. Ale jak to każdy nurek wie, w chwili gdy prądy są mocne prawdopodobieństwo nurkowania z dużą ilością ryb jest dużo, dużo większe! I tak było w naszym przypadku. Gigantyczne ławice zawsze trzymały się miejsc których prąd uderzał o rafę i były ona najciekawszą częścią odwiedzanej przez nas rafy. Zdjęcia podwodne utrwaliliśmy dzięki uprzejmości firmy CANON. Ten mały nieduży aparat PowerShot D20 na prawdziwe cacko na nieduże głębokości i fotografie w trudnym terenie bardzo dobrze się sprawuje.
Raja Ampat bardzo przypadł mi do gusty, udało mi się spotkać i o dziwo nakręcić na kamerę zwierzaki których nigdzie indziej nie widziałem! Jednym z nich była niewielkiej budowy ośmiornica z jaskrawo niebieskimi pierścieniami na ciele,nie większa niż kciuk, może powalić na kolana. Jest jedną z bardziej jadowitych na świecie. Ale to nie wszystko! Koniki morskie to prawdziwa wisienka Raja Ampat. Można tam spotkać osobniki nie większe niż długość paznokcia dziecięcej dłoni. Mi najbardziej podobały się te większe bo mogłem je samodzielnie znaleźć, bez pomocy przewodnika, niestety nie bez powodu noszę okulary :) Wytropienie małej zwierzyny, nie należy do rzeczy łatwych. Gdyby nie nasi przewodnicy oglądałbym jedynie piasek i ukwiały rafy :) Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak pomysłowe mogą być zwierzęta morskie i do jakich kamuflaży mogą się posunąć… Mówiąc za siebie nie widziałem jeszcze tak dziwacznych stworów jak tam.

W Raja Ampat spędziliśmy tydzień po czym przemieściliśmy się w głąb lądu do Wameny. Celem naszej podróży były wędrówki w Dolinie Baliem. Pierwszą przygodą jaką napotkaliśmy był lot samolotem. Mocno rozklekotany samolot doleciał po nas z 4 godziny opóźnieniem. Całe szczęście nie musieliśmy czekać na niego na lotnisku. Nasz przewodnik rankiem z góry założył spóźnienie i zasugerował abyśmy spokojnie zjedli śniadanko i bez nerwów pojechali na lotnisko. Faktycznie tak był! Na samolot musieliśmy czekać jeszcze godzinę na lotnisku.
Po lądowaniu w Wamenie w powietrzu unosił się smak przygody :) Chaos na lotnisku, niespotykane nigdzie indziej, sposób wydawania bagaży i witający mieszkańcy zachęcali nas do robienia zdjęć :) Jednym szczególnym mieszkańcem zainteresowali się wszyscy. Był nim niewielkiej budowy mężczyzna z drewnianym przedłużeniem członka. Niestety nikt z naszej grupy nie mówił w jego języku więc komunikację ograniczyliśmy jedynie do międzynarodowych znaków ręcznych. Mężczyzna okazał się gadułą, machającą non stop rękoma :) Był bardzo miły i pozytywnie nastawiony, nie chciał nas zjeść! Okazuje się że kanibalizm nadal jest uprawiany w głębi lądu. Tak, tak... Ludzie tam jedzą ludzi. Zazwyczaj tego typu sytuacje mogą mieć jeszcze miejsce w głębi lądu, a ofiarami mogą paść zazwyczaj wrogowie danej wioski, więc spoko :) Całe szczęście my aż tak bardzo nie zapuszczaliśmy się w głąb dżungli i byliśmy pozytywnie nastawieni...

Dziś Wamena wygląda nieco inaczej. Cywilizacja robi swoje. Ludzie mieszkający w Wamenie mieszkają w murowanych domach i noszą normalne ciuchy ale naleciałości kulturalne widać do dziś. Aby zobaczyć drewniane domy i prawdziwych mieszkańców Doliny Baliem musieliśmy oddalać się mocno od miasta. Wycieczki piesze po dolinie to jak trekking po Sudetach z uroczymi widokami gór i dolin. Bajka dla duszy i oka ! Wypuszczając się dalej mogliśmy podziwiać pracujących ludzi w polu, ich domostwa oraz niezliczone ilości dzieci, które dla cukierków mogłyby zrobić wszystko. Dolina Baliem to przepiękne miejsce! Rwące rzeki i wiszące na nich mosty robiły na każdym z nas olbrzymie wrażenie. Wyprawa szlakiem nie należała do łatwych. Głównie przez jedno z miejsc, w których przed naszym przyjazdem zeszła lawina błotna, zmywając ulice i szlak wędrowny. Był to spory kłopot bo na świeżo formującym się strumieniu tymczasowy most nie robił wrażenia bezpiecznego. Szybko okazało się że nie jest przystosowany do obsługi białych ludzi:)  Andrzej opierając się pseudo poręczy wpadł razem z nią do wody. Za nim polecieli dwaj inni przewodnicy. Całe szczęście nikomu nic się nie stało, żywioł pochłonął jedynie aparat fotograficzny i paczkę papierosów.
Papua to dziki rejon i dzikim pozostanie jeszcze przez długie lata. Chodź rozwój cywilizacyjny nie oszczędza nawet tak odległych miejsc. Wamena i jej okolice pozostaną dziewicze na nasz kolejny przyjazd, który mam nadzieję niebawem... Jeśli będziemy się wybierać w ten rejon to napewno wydłużymy pobyt o kilka dni dłużej w Dolinie Baliem. Okazuje się że jest on równie dziewiczy jak ten, który podziwiamy pod wodą.

Polub nas

Udostępnij

Nigdy nie nurkowałeś?

Dowiedz się jak zacząć podwodną przygodę!

Stronę przegląda się wygodniej trzymając urządzenie poziomo.

Zamknij ten komunikat