Foto Relacja z Sipadanu

Wyjazd do Malezji planowaliśmy dosyć dawno bo pod koniec 2013 roku. Powodem jak zawsze jest budżet. Zatwierdzić dużo wczęśniej. Początkowo do Malezji mieliśmy jechać na początku roku luty/marzec ale ze względu na bardzo ciekawie układający się weekend majowy postanowiliśmy przełożyć go na początek maja. Zamiana terminu okazała się strzałem w dziesiątkę w niespełna dwa tygodnie udało się nam zebrać grupę.

Wyjazd do Malezji planowaliśmy dosyć dawno bo pod koniec 2013 roku. Powodem jak zawsze jest budżet. Zatwierdzić dużo wczęśniej. Początkowo do Malezji mieliśmy jechać na początku roku luty/marzec ale ze względu na bardzo ciekawie układający się weekend majowy postanowiliśmy przełożyć go na początek maja. Zamiana terminu okazała się strzałem w dziesiątkę w niespełna dwa tygodnie udało się nam zebrać grupę.
Wycieczkę do Malezji zaczęliśmy od zwiedzania Kuala Lumpur. Nie poświęciliśmy temu miejscu za dużo uwag,i bo zaledwie 2 dni. Naszym głównym celem było nurkowania na Sipadanie więc stolicę Malezji zwiedziliśmy bardzo powierzchownie. Dzięki lokalizacji hotelu tuż obok centrum miasta udało nam się zobaczyć najważniejsze punkty turystyczne stolicy. Niewątpliwie największe wrażenie na wszystkich zrobiły  wieże Petronas. Wybudowane ku czci przemysłu naftowego wieże, do niedawana były największymi budynkami świata. Dziś zajmują 4 pozycję wśród swiatowych drapaczy chmur. Położone w centrum miasta z przylegającym parkiem i kolorowymi fontannami budynki budzą podziw odwiedzających. Chyba najciekawiej prezentowały się wieczorem, kiedy to w świetle reflektorów mocno rozświetlały miasto. Ciekawym doświadczeniem były rónież fontanny parku Petronas, które wieczorem o pełnych godzinach w takt muzyki i zmieniających się kolorów gromadziły tłumy gapiów.


Warto też wspomnieć o oceanarium obok parku Petronas. Ze względu na profil wyjazdu miejsce to nie mogło umknąć naszej uwadze. Najciekawszym akwarium było to  zaprojektowane, aby móc oglądać zwierzęta morskie z każdej perspektywy. Wydrążone korytarze w akwarium głównym z pływającymi rybami nad głową to nielada atrakcja! Akwarium przepełnione było płaszczkami, rekinami i wieloma gatunkami ryb. Odlot !!
Po zwiedzaniu okolicy i centrum miasta wybraliśmy się na zorganizowaną wycieczkę objazdową „City Tour”. Uzupełniając w ten sposób najważniejsze punktu Kuala Lumpur,  które umknęły naszej uwadze.
Po odwiedzinach Kuala Lumpur przyszedł wyczekiwany czas na nurkowanie. Wcześnie rano po obfitym śniadaniu wyruszyliśmy na lotnisko. Po około 3 godzinnym locie wylądowaliśmy na lotnisku w Tawau,.Zabraliśmy bagaż i przesiedliśmy się do auta, które zabrało nas do przystani z której dalszą drogę pokonaliśmy szybką łodzią do resortu na wyspie Mabul.
Kurort z pozycji lustra wody prezentował się odlotowo. Zbudowany na palach z niesamowicie przyzdobionym zadaszeniam każdego budynku i bardzo dobrze utrzymaną roślinnościąi kwiatami Wzbudził w każdym odczucie luksusu i komfortu. Osobiście jeszcze nigdy nie mieszkałem w podobym miejscu. Każdy domek miał taras z widokiem na morze i dwa rowery na wypadek gdyby ktoś z nas chciał okrążyć wyspę na dwóch kółkach :) !
Nikt nie chciał czekać do następnego dnia z nurkowaniem. Od razu po Lunchu skręciliśmy sprzęt i poszliśmy pod wodę. Było warto ! Przy pomoście było sporo do oglądania. Konstrukcie z desek niczym w Kłodnie obrośnięte rafą i pływające w okolicy ryby zrobiły wrażenie. Może nie tak jak te w Chmielenie, ale było warto ! :)


Co ciekawe! Nurkowania nocne w tym miejscu były również niesamowite !
Pierwszy dzień rozruchowy jak to zawsze na początku bywa nie należy do najlepszych. Kłopoty z wyważeniem, pływalnością, niedopasowanym sprzętem i podziałem na pary/zespoły,  to częsty problem na początku każdego wyjazdu nurkowego. Kolejne dni były coraz lepsze. Z każdym kolejnym nurkowaniem jako grupa docieraliśmy się „nie wchodząc sobie na głowę”. Miejsca nurkowe Mabul i Kapalai nie należą do top miejsc nurkowych jakie warto odwiedzić ale przez sławę Sipadanu okolicę tego regionu odwiedzają tłumy.
Nie czekając na zaproszenie, drugiego dnia nurkowego zapisaliśmy się na 4 nurkowania na Sipadanie. Było warto !! Przewodniki opisujące to miejsce nie kłamią ! Mogę śmiało stwierdzić że jest to jedno z ciekawszych miejsc jakie udało mi się odwiedzić. Niesamowite kolory rafy i różnorodność terenu sprawiają, że nie można się nudzić nurkując na Sipadanie. Częste występujące w tym rejonie prądy, które pozwalają oglądać rafę. Mi najbardziej podobały się licznie odwiedzające Sipadan zwierzęta. Pierwszą grupę ryb o których warto wspomnieć były „Pumphead parot fish” które w stadach przemierzały płytkie części raf. Te olbrzymy są niesamowite! Podobne do znanych wszystkim nurkom Napoleonów z głową papugi to prawdziwa atrakcja. Są olbrzymie!! Kiedy obok nas pływały wydawało mi się że mają kłopoty ze wzrokiem, przepływając obok mijały nas w ostatniej chwili. Niesamiowite stado liczące 10-20 sztuk mija  z każdej ze stron !


Warto też wspomnieć o stadach barakud i Jackfish. Oba przedstawicele morskich zwierząt występują licznie w miejscu Barakuda Point, to przy okazji najlepsze miejsce nurkowe Sipadanu.
Ciężko wymienić wszystkie zwierzęta jakie udało się nam zobaczyć !! O mały włos bym zapomniał o żółwiach! Może dlatego że jest ich  tak dużo że po kilku pierwszych nurkowaniach nie zwracaliśmy na nie uwagi :) Co ciekawe byliśmy świadkiem dość krępującej sytuacji kiedy to za skały pan żółw wdzięczył się żółwicy.
Po bardzo interesujących nurkowaniach resztę wycieczki spędziliśmy na lądzie Borneo oglądając przyrodę. Czasem musieliśmy mocno zapuścić się w las, aby zobaczyć dzikie zwierzaki czasem one same przychodziły do nas :) Jednym z przykładów jest Park Sepilok. Pierwszego dnia wizyty w parku w dość licznej grupie innych turystów czekaliśmy na skraju lasu na porę karmienia,o ustalonej porze z lasu miały wyjść orangutany na codzienne karmienie. Niestety do około 200 osobowej grupy turystów przyszły zaledwie dwa małe orangutany. Byliśmy mocno rozczarowani, podobnie jak inni turyści z całego świata przyjechaliśmy zobaczyć jedyne na świecie miejsce gdzie te niesamowite małpy żyją na wolności… cóż… nie zawsze idzie zgodnie z planem…


W naszym przypadku było nieco inaczej :) Kolejnego dnia podczas śniadania nasz resort odwiedził orangutan !! Wypił i zjadł to co nie udało się schować pracownikom restauracji. Grzecznie usiadł na poręczy i dawał się fotografować z bliska.
Pracownicy resortu wspominali że tego typu sytuacje zdarzają się raz na kilka miesięcy, co tym bardziej wzbudziło w nas zadowolenie udanego urlopu.
Wyjazd do Malezji uważam za bardzo udany. Jego sukcesem były osoby, które przez cały czas utrzymywały pozytywną atmosferę wyjazdu. Bez względu na okolice i atrakcje wycieczki  to właśnie osoby z którymi się podróżuje nadają rytm wyjazdu. Tym samym składam duże ukłony za super atmosferę i rewelacyjny wyjazd wszystkim turystom podróżującym z nami.

Polub nas

Udostępnij

Nigdy nie nurkowałeś?

Dowiedz się jak zacząć podwodną przygodę!

Stronę przegląda się wygodniej trzymając urządzenie poziomo.

Zamknij ten komunikat