Zdjęcia z nurkowania w Piechcinie

Jest słoneczna niedziela, zamierzamy dziś „potopić się” w krystalicznych wodach wapiennego kamieniołomu w Piechcinie.

Jest słoneczna niedziela, zamierzamy dziś „potopić się” w krystalicznych wodach wapiennego kamieniołomu w Piechcinie.
Droga jest długa, więc trzeba ją pokonać szybko i tym sposobem już chwilę przed 10-tą rozpakowywaliśmy sprzęt na pomoście.  Nie obyło się bez „mokrych” napraw, ktoś zapomniał wężyka do „suchara” innemu brakowało balastu. Jednakże, wszystkiemu zaradziliśmy dość szybko i już o 11:00 pokazałem grupie kciuka w dół i rozpoczęliśmy nurkowanie. Na pierwsze zanurzenie wybraliśmy tę głębszą –prawą stronę zbiornika.  Od razu urzekła nas niebiesko-zielona czystość wody dająca niecałe 10 metrów widoczności oraz, wyjątkowo wysoka temperatura, bo na 17 metrach nadal utrzymywało się 8 stopni!.
W okolicach „statku miłości” jeden z uczestników zasygnalizował mi połowę gazu i zarządziłem powrót. Wynurzaliśmy się powolutku i bardzo gładziutko pod lekkim katem. Po kilku minutach  znaleźliśmy się na 5 metrach w strefie litoralu, by odbyć tam „safty stop” płynąc.
Tutaj wręcz uderzyła nas przepiękna widoczność i zatrzęsienie życia podwodnego .  Okonki, płocie  a nawet małe raczki w ogóle się nas nie bały. Jeden szczupak (choć nie taki duży jak te nasze w Chmielnie) bardzo sobie upodobał rolę partnera nurkowego i odprowadził nas do samego pomostu, gdzie po 45 minutach wynurzyliśmy się z uśmiechami na minach.
       Po 2 godzinach przerwy, przekąszeniu kiełbasek, które zrobił nam sam szef bazy i po naładowaniu butli zrobiłem krótki briefing i udaliśmy się pod wodę tym razem po płytszej- lewej stronie kamieniołomu.
Szczególnie wrażenie wywarł na mnie dość spory(jak na ten zbiornik) wraczek jachtu pełnomorskiego – „Magda M”. Dzięki konfiguracji side Mount udało mi się nawet spenetrować jego wnętrze, jednakże nie znalazłszy żadnych skarbów skierowałem grupę po poręczówce do małej jaskini. 
Owa jaskinia nosi nazwę „Arch”, która dziwnym trafem brzmi znajomo, jednak wbrew oczekiwaniom nie leży na 50 metrach lecz zaledwie na 3.  Mimo to, stała się atrakcja dnia i każdy chciał zostać nagrany podczas przepływania przez nią.   Tym sposobem z planowanych 45 minut zrobiło się ponad 60, lecz każdy z nas pływałby i jeszcze dłużej gdyby nie rezerwa w butli.
Pod koniec dnia, szef bazy pożegnał nas i gorąco zaprosił na powtórkę. Kto chętny?  Bo ja jadę na pewno!

Załączam zdjęcia powierzchniowe autorstwa Szymona i zdjęcia podwodne autorstwa Piotrka.
Z nurkowym pozdrowieniem -  Wojciech Nowak.

Polub nas

Udostępnij

Nigdy nie nurkowałeś?

Dowiedz się jak zacząć podwodną przygodę!

Stronę przegląda się wygodniej trzymając urządzenie poziomo.

Zamknij ten komunikat