Hańcza - Lipiec 2011

Hańcza to najgłębsze jezioro w Polsce. Jak magnes przyciąga nurków z całej Polski i nie tylko. Od dawna przyjeżdżają tam nurkowie z planem bicia nowego rekordu głębokości. Nasz plan był nieco inny :) Skupiliśmy się głównie na oglądaniu ścianek lessowych i mieszkających w nich miętusach. Widoczność w jeziorze nie była powalająca w płytkiej części jeziora, poprawiała się zdecydowanie po przekroczeniu termokliny i sięgała około 10-15m. Jezioro jest bardzo interesujące i mocno różni się od tych odwiedzanych na Kaszubach. Dno Hańczy w strefie przybrzeżnej jest kamieniste przez co widoczność w tych miejscach jest naprawdę niezła.

Hańcza to najgłębsze jezioro w Polsce. Jak magnes przyciąga nurków z całej Polski i nie tylko. Od dawna przyjeżdżają tam nurkowie z planem bicia nowego rekordu głębokości. Nasz plan był nieco inny :) Skupiliśmy się głównie na oglądaniu ścianek lessowych i mieszkających w nich miętusach. Widoczność w jeziorze nie była powalająca w płytkiej części jeziora, poprawiała się zdecydowanie po przekroczeniu termokliny i sięgała około 10-15m. Jezioro jest bardzo interesujące i mocno różni się od tych odwiedzanych na Kaszubach. Dno Hańczy w strefie przybrzeżnej jest kamieniste przez co widoczność w tych miejscach jest naprawdę niezła. Mocno opadające ściany dna robią wrażenie! Przy ciemnej ale przejrzystej wodzie ściany i konary drzew nadają niezwykły klimat.
Nad jeziorem byliśmy zakwaterowani w gospodarstwie agroturystycznym Państwa Słowikowskich. Ci którzy mieli okazję ich poznać znają ich kuchnię i życzliwość. Nie ma szans aby wyjechać od nich bez dodatkowych kilogramów. Wielu próbowało ale bez skutecznie :-). Pani Ania, współwłaścicielka gospodarstwa i jej kucharki są prawdziwymi mistrzyniami kuchni. Świerze mleko od Krowy, wędlina własnej roboty, kartacze, babki ziemniaczane, ryby w cieście i piwie, pierogi z mięsem, rosół z makaronem własnej roboty i wiele wiele innych super potraw pieściły nasze podniebienia. Mało kto czuł umiar w jedzeniu, przez co musieliśmy robić dłuższe przerwy między nurami :)
W sobotę po kolacji, grupką wybraliśmy się do "bani",orientalnej rosyjskiej wersji sauny. Sądząc po zapachu w przerwie między wygrzewającymi się w niej turystami służy ona właścicielom jako wędzarnia mięsa :-) Obok płynie mały strumyk służący do schładzania. Nic dodać nic ująć czysty folklor :-)

Zdjęcia: Asia i Piotr Bieliński
 

Polub nas

Udostępnij

Nigdy nie nurkowałeś?

Dowiedz się jak zacząć podwodną przygodę!

Stronę przegląda się wygodniej trzymając urządzenie poziomo.

Zamknij ten komunikat